07.04.2021 Bajka dla chętnych dzieci

Przygody Rysia
Za górami, za lasami, za siedmioma rzekami i trzema strumykami, istniało
sobie pewne małe królestwo. Wszyscy żyli w harmonii, pomagając sobie
nawzajem i ciesząc się ze swojego życia. Jak to zwykle bywa, szlachetny
król o imieniu Wiesław Wielki Tępy, miał potężny zamek z fosami,
przydwornego smoka o imieniu Tępolot, a także tępy miecz.
Królowa Lona – bo tak brzmiało jej imię – zginęła raniona meteorytem tuż
po narodzinach swojej córki. Nieszczęsna kobieta nawet nie zdążyła nazwać
swego dziecka, do czego zmuszony był wielce zrozpaczony król. Uczucia,
jakie nękały mężnego władcę spowodowały, że nazwał swoją córkę imieniem
Rozpacz. Księżniczka Rozpacz dorastała w niezwykłym otoczeniu. Uwielbiała
śpiewy ptaków i przechadzki po leśnych strumieniach… Dość dobrze radziła
sobie z ujeżdżaniem Tępolota, który z czasem stał się jej najlepszym
przyjacielem. Obdarowana była niebywałą urodą.
430
W tym samym czasie w Rysiolandii odległej o trzysta dwadzieścia sześć
tysięcy i pół łokcia krainie skąposzczetów i cyganek, mieszkał sobie dzielny
rycerz Rysio. Rysio był sierotą, a wychowywała go ślepa babcia. Pod jej
okiem wyrastał znakomicie strzelający z łuku i wybornie posługujący się
mieczem rycerz. Rysio uwielbiał las. Jego najlepszym zajęciem było siedzenie
w puszczy i słuchanie świergolu ptaków. Jednak Rysio nie miał przyjaciół. Był
wyalienowany, a jednocześnie bardzo przystojny. Wyśmienicie posługiwał
się słowem, ale miał trudności z nawiązaniem przyjaźni. Już nie raz oberwał
od babki z tego powodu maczugą w głowę. Jednak życie Rysia niebawem się
zmieniło.
Pewnego razu usłyszał, że jego babcia bardzo źle się czuje. Kiedy został
do niej wezwany, powiedziała mu, że nadchodzi jej koniec. Rysio, który został
pozbawiony rodziców przez okrutnego czarnoksiężnika Paździocha, bardzo
przywiązał się do babci. Kiedy usłyszał jej delikatny głos, przestał walczyć
z myślami.
— Wnuczku mój! Ty wnuczku jeden! Nadchodzi mój czas. Nadchodzi.
— Co ty mówisz, babciu? Nie mów tak!
— Zamilcz, gdy ja mówię, wnuczku! Jak mówię, że odchodzę, to odchodzę!
Przed śmiercią chcę ci coś podarować. Oto mój kryształowy ząb. To amulet
o niebywałej mocy i potędze. Pilnuj go, a będzie ci służył i będzie cię chronił
przed złem. A teraz otwórz okno, mój ty wnuczku jeden. Zamówiłam elfy
pogrzebowe, bo zaraz odchodzę. Nie płacz, kotku. Babcia będzie na ciebie
patrzeć z nieba, niczym z drzewa. Będę zawsze z tobą! Zawsze! A teraz idź!
Idź i zbieraj doświadczenie! Idź już! Wyjedź w podróż! Poznaj świat! Idź!
— Dobra, babciu. Pa, pa.
I poszedł. Płakał bardzo długo w lesie. Brakowało mu kogoś albo czegoś.
Nie bardzo wiedział, czego. Na drugi dzień postanowił usłuchać ostatniej woli
babki i wyruszył w podróż. Wędrował oczywiście po lesie, słuchając tych
piekielnych ptaszków.
Tym czasem w krainie Króla Wiesława Wielkiego Tępego nadeszły złe
czasy. Jak każdy człowiek ma wrogów, tak i on miał swoich. Piekielny czarnomagiczny czarnoksiężnik, uwolnił się z otchłani mrocznego mocarstwa Balla
431
i Diablo. Wrócił. Wiele osób myślało, że zmartwychwstał, ale chyba w ogóle
zapomnieli, że on wcale nie umarł. Mag Paździoch budził wielką grozę wśród
wszystkich mieszkańców świata. Siał pustkę wszędzie tam, gdzie postawił swą
wstrętną nogę. Największym wrogiem Paździocha był Król. Kiedyś w młodości
króla, żona jego, nieboszczka, bratała się w bliskich kontaktach z Paździochem.
Gdy pojawił się Wiesiek, ta rzuciła Paździocha i poszła do niego. I od tego czasu
Paździoch nienawidzi Króla.
Julka
432
Teraz, kiedy powrócił, postanowił się zemścić. Zbudował potężną jamę
na dnie morza i postanowił tam uwięzić córkę króla, księżniczkę Rozpacz.
I tak też się stało. Pewnego wieczoru zakradł się do królestwa i ogłuszył
leżącego w budzie Tępolota, po czym wkradł się do zamku i porwał Rozpacz.
Uwięził ją w jamie.
Amelka
433
Od tego czasu król odchodził od zmysłów. Był nieporadny. Merlin poszedł
na emeryturę, stare wiedźmy gdzieś poleciały i i nie wróciły. Jedynym
pomysłem króla było ogłoszenie testu na najlepszego rycerza, który ma
uwolnić księżniczkę ze szponów Paździocha. Nie spodziewał się jednak, ile mu
to przyniesie problemów. Na początku przybywały same dziwy tego świata.
Począwszy od kota w butach, a skończywszy na terminatorze.
Jednak niespodziewanie w mieście zagościł Rysio. Dość szybko doszły
go słuchy o teście. Najbardziej zainteresował go cel testu, czyli – rzecz jasna –
nadobna księżniczka. Król orzekł, że jeżeli znajdzie się normalny śmiałek,
który uwolni jego córkę, to będzie mógł pojąć ją za żonę i otrzyma połowę
królestwa. Rysio nie czekał zbyt długo. Od razu poleciał do zamku. Król
postanowił przedstawić Rysiowi test. Był niezwykle łatwy. Pewnie dlatego,
że miał jednoznaczny wynik. Rysio miał obliczyć równanie Klausa bez użycia
współczynnika kierunkowości i wektora przeciążenia, podnosząc oczywiście
wszystko do kwadratu, po czym dzieląc wszystko przez zero i miał wynik.
Kiedy król zobaczył, że Rysio skończył test oraz oddał mu długopis i kartkę
powiedział.
— No, co się tak patrzysz? Wiem, że było łatwe. A teraz synu, chodź ze mną.
Dam ci ekwipunek.
I ruszyli do zamku. Kiedy byli w komnacie króla, ten wyjął z sejfu
wielką walizę, z której wydobył zbroję i ogromny miecz. Tak! Słynny
Tępy miecz. Wręczył mu sprzęt i powiedział, żeby sobie jechał. Miotła już
na niego czekała.
Tak więc ruszył. Leciał długie godziny za plecami starej wiedźmy, która
non-stop wydawała z siebie dziwne dźwięki o specyficznym zapachu. Jakieś
piętnaście minut przed lądowaniem powiedziała mu, że zostawi go w wiosce
koło morza, na dnie którego znajdowała się jama. Kiedy dolecieli, wiedźma
życzyła mu wszystkiego najlepszego i poleciała z powrotem. Rysio wynajął
pokój u Mefista – tamtejszego rzemieślnika, po czym wyruszył na zwiady.
Kiedy był na brzegu morza, wziął łódź i popłynął do jamy. Wtedy stwierdził,
że przyleciał daremnie, ponieważ nie mógł się wdrapać na stalowo-równą
ścianę jamy. Wrócił zrozpaczony i nie wiedział, co robić.
434
Kiedy siedział tak wlesie irozmyślał, coma uczynić, nagle na niebie dostrzegł
dziwny kształt. Zerwawszy się na nogi, pobiegł za nim. Dobiegł do domu
z bramą podjazdową, na której widniał napis: Dedal & Ikar „korporejszyn”.
Nie zawahał się ani chwili. Wszedł do środka. Spotkał tam Ikara i Dedala.
Z rozmowy, jaką przeprowadzili, wynikało, że oni dobrze znają króla Wiesława
Tępego Wielkiego i że z wielką ochotą pomogą. Tak więc obmyślili szczwany
plan. Jednak na jego realizację czekali trzy dni. Bo tyle trwało przygotowanie
woskowych skrzydeł dla trzech osób.
Podczas tych dni Dedal i Ikar zdążyli się zaprzyjaźnić z Rysiem, co dla
Rysia było bardzo dziwnym, acz miłym uczuciem. Tuż przed wyprawą Rysio
zbierał swój ekwipunek: miecz i amulet babki leżały koło siebie. I nagle
go olśniło! Kiedy tak patrzył, to na miecz, to na amulet i znowu na miecz,
po czym na amulet i tak dalej, i tak dalej, stwierdził, że amulet kształtem
bardzo przypomina dziurę w klindze miecza. Nie czekając za długo podniósł
miecz i przyjrzał się tej dziurze. A w tej dziurze… mniejsza dziura. I wsadził
w klingę amulet, który pasował jak ulał. Kiedy to się stało, miecz zadzwięczał
i nagle ozłocił się, tworząc tym samym całą magiczną zbroję Rysia.
Po chwili wyruszyli w podróż. Kiedy byli już na miejscu, zobaczyli
potężną jamę w kształcie skąposzczeta podtrzymywanego przez trzy wielkie
cyganki. Ta drużyna nie owija w bawełnę. Wpadli tam. Dedal i Ikar wysłali
Rysia pierwszego. Rysio z mieczem podniesionym wysoko wymachiwał nim
na prawo i lewo niczym dyrygent batutą i nagle trafił ostrym jak brzytwa
końcem Tępego miecza Paździocha prosto w nos. Ten z przejęcia wpadł jedną
nogą do wiadra, a drugą wdepnął w dużą łapkę na krokodyle, po czym wpadł
do pieca i z wielkim pufem spłonął.
W ten oto zapierający dech w piersiach sposób Rysio uratował nadobną
Rozpacz z łap wściekłego Paździocha. Po tym wszystkim Rysio wraz
z przyjaciółmi i ukochaną jego pięknością wrócili do krainy Króla i żyli
długo i szczęśliwie bardzo.
Koniec